środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 2. Kim jesteś?

"Cokolwiek myślisz o mnie tak dniami i nocami
Tak gdy zamykam oczy widzę cie pod powiekami"

- Co?! - Krzyknęłam chłopakowi prosto w twarz. Jakie niebezpieczeństwo? O co chodzi?
- Tylko spokojnie.
- Spokojnie?! Jak ty to sobie wyobrażasz?! - Moją twarz ponownie zmoczyły łzy. Niall usiadł bliżej i przyciągną mnie do siebie.
- Nie płacz księżniczko. - Mówił spokojnie - Nic Ci się nie stanie. - Czy na pewno mogę mu zaufać?

Nie ufaj mu debilko! On Cię porwał! Nie pamiętasz?

- Kim jesteś?
- Co? - Blondynek spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Kim jesteś? Co ze mną zrobisz? Po co mnie porwaliście?
- Jestem Niall, co już wiesz. - Uśmiechną się serdecznie. - Ja i chłopaki nic ci nie zrobimy... - Powiedział. - Jeśli będziesz grzeczna. - Dodał po chwili. Już chciałam coś powiedzieć, ale nagle telefon Niall'a zaczął dzwonić. Odebrał.

- No co jest?
...
- Okej
...
- Jasne
...
- Kiedy?
...
- Będziemy.

Rozłączył się i wstał. Dokładnie mi się przyjrzał.
- Tak to nie pojedziesz...- Powiedział kręcąc głową.
- Gdzie? - Jest ok. trzeciej w nocy. Jestem wykończona. Co on ode mnie chce? Ugh...
- Zobaczysz. - Podszedł i otworzył drzwi. - No chodź! - Nie miałam ochoty i siły się sprzeczać. Po za tym z chęcią pozwiedzam tą... Rezydencję!
***
Szliśmy długim korytarzem. Po lewej stronie mijałam co chwilę kolejne drzwi. Sypialnia, w której wcześniej byłam, znajdowała się mniej więcej na końcu. Na korytarzu dominowała biel. Białe ściany, a na nich co chwilę nowy obraz. Co przedstawiały? Abstrakcje. Cóż, osoba, która to urządzała, miała gust, nie powiem... Po prawej ciągnęła się metalowa barierka. Zanim doszłam do schodów to już się zmęczyłam... No właśnie, schody. Białe, kamienne stopnie. Na ścianie po lewej stronie również wisiały obrazy, a po prawej nadal ciągnęła się barierka. Schodziłam patrząc pod nogi. Nagle w coś weszłam. A raczej w kogoś. Uniosłam głowę i zobaczyłam Zayn'a.
- Um, sorry...
- Nic się nie stało. - Uśmiechną się promiennie. Co oni nagle tacy mili?!
- Chodź. - Niall pociągną mnie za nadgarstek. Rozejrzałam się tylko szybko po pomieszczeniu. Od schodów na lewo były kolejne drzwi. Zapewne jakiś pokój. Na kolejnej ścianie lustro i szafka, a obok wieszaki. Następnie lekka wnęka, a w niej duże, ba! Wielkie, brązowe drzwi. Na kolejnej ścianie kolejne drzwi. No ile ich tu jest? Te były jednak mniejsze niż reszta. Dalej było wejście do kuchni, również duże. Z kuchni zobaczyłam przejście do jadalni. Na ostatniej już ścianie nie było drzwi. Było tylko przejście do wielkiego salonu. Wszystko nadal było białe z lekkimi czarnymi akcentami, np. meble, drzwi, doniczki kwiatków. Salon zaś był czarny z białymi akcentami. Po prawej stronie od wejścia kominek. Na następnej ścianie wielka, skórzana, biała kanapa i fotel do kompletu. Przed nimi szklany stolik. Pod spodem biały, puszysty dywan. Na czarnych ścianach obrazy w białych ramkach. Na przeciwko wejścia wielka plazma powieszona na ścianie, a pod nią mała szafka. Salon jest połączony z jadalnią. Chłopak zaprowadził mnie na kanapę. Usiadłam między nim, a Harrym. Wszyscy zmierzyli mnie wzrokiem.
- No co? - Postanowiłam przerwa niezręczną ciszę.
- Dobra chłopaki, ustalamy plan dnia. Mamy dużo do zrobienia! - Powiedział Louis.
- No to pierwsze co trzeba zabrać tą oto osobę - Harry wskazał na mnie - na jakieś zakupy. Niall ty to zrobisz. - Później gadali o tym, że muszą jechać do jakiegoś biura, coś pozałatwiać i wgl. Jakoś mało mnie to obchodziło. Usiadłam wygodniej, choć nie wiem czy to możliwe, i oparłam głowę o ramię blondynka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Obudziła mnie ulewa i straszny wiatr. Otworzyłam leniwie oczy.

Co jest kur...

Leżałam wtulona w kogoś. Spojrzałam w górę i zobaczyłam blondynka. On był... W samych bokserkach.

Zajebiście!

Spaliśmy w tej samej sypialni, w której wcześniej leżałam. Chciałam wstać i jak najszybciej wyjaśnić całą tą sytuację. No bo... Dlaczego ja z nim śpię?! Jednak gdy uświadomiłam sobie, że na dworze jest tak zimno to bez namysłu mocniej wtuliłam się w Niall'a i poszłam dalej spać. Było tak przyjemnie...

*Niall*
Obudziłem się ok. 7:30. Na dworze za pięknie nie było. Grace nadal słodko spała wtulona we mnie. Eh, dlaczego to on musi cierpieć przez tego sukinsyna? Nie będę jej bardziej dobijał opowieściami co ten jej chłoptaś nawyrabiał. Wydaje mi się, że fakt, iż przeleciał jej przyjaciółkę jest wystarczająco dołujący. O 9 mamy jechać na zakupy. Jak mi się nie chce! Chłopaki będą pewnie spać do 10... A ja? Ja będę musiał latać po sklepach. Już to sobie wyobrażam.
Leżałem jeszcze ok. 10 minut po czym postanowiłem wstać i obudzić dziewczynę. Leniwie wypełzłem spod kołdry. Udałem się do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic i się przebrałem. Po powrocie do pokoju podszedłem do łóżka i lekko szturchnąłem Grace.

*Grace*

- Mała. Wstajemy... Czyjaś wielka dłoń gładziła moje włosy.
- Jeszcze pięć minut... - Mruknęłam i wtulając się w kołdrę chciałam kontynuować sen. Jednak chwilę potem moje ciało przeszły ciarki spowodowane zimnym powietrzem jakie panowało w pokoju...
- Wstawaj, jedziemy na zakupy. - Powiedział Niall. Niechętnie otworzyłam oczy i zauważyłam, że pierzyna leży na końcu pokoju, zaraz pod oknem. Podniosłam się na łokciach i usiadłam na łóżku. Z wielkim poirytowaniem spojrzałam na blondyna. Ten stał i bacznie mi się przyglądał. - Za godzinę masz być gotowa. - Powiedział i wyszedł. Ugh, jak ja nienawidzę takich pobudek. Z wielkim trudem stanęłam na nogi. Podeszłam do lustra przeglądając się w nim. Makijaż wygląda strasznie, bluzka pogięta, włosy każdy w inna stronę. No tak nie pojadę. Podeszłam do szafy i już po chwili wertowałam koszulki blondyna. Wzięłam jedną z tych większych i udałam się w poszukiwaniu łazienki. Po wyjściu na korytarz weszłam w pierwsze drzwi po lewej. I bingo! Jest łazienka. Pierwsze co zauważyłam to ogromna wanna. Była też umywalka, a nad nią wielkie lustro. Jedna podłużna szafka, w której jak się później okazało były ręczniki. Była też kabina prysznicowa. Wszystko było zabudowane. Białe płytki były prawie wszędzie. Na wieszakach wisiały czerwone ręczniki, na umywalce stał czerwony pojemniczek z mydłem. Na podłodze czerwone, puszyste dywany.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po jakiś 15 minutach wyszłam otulona w ręcznik. Przeszukałam szafki i znalazłam suszarkę do włosów. Całe szczęście. Suszenie zajęło mi jakieś 20 minut. Później ponownie założyłam bieliznę, czarne leginsy i białą koszulkę blondynka z napisem "5SOS". Mokry ręcznik położyłam na grzejniku i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się na dół, Niall czekał w kuchni.
- Czy ty masz...
- Tak, twoją koszulkę.
- Ładnie ci w niej. - Ne jego twarzy zagościł chytry uśmieszek. Na stole w jadalni czekało na mnie śniadanie. Szybko zjadłam przygotowane kanapki. - Gotowa?! - Krzyknął chłopak.
- Tak, już idę! - Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Ubrałam buty i czarną skórzaną kurtkę. Wyszliśmy, a pod domem czekał na nas...

O fuck!

...czarny Bentley! Niall jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi. Cóż, w środku wyglądał równie zajebiście. Cała podróż minęła w ciszy. Było słychać tylko cichą melodię wydobywającą się z radia. Pół godziny później zaparkowaliśmy pod wielka galerią.
- No to ten... Bierz co chcesz. - Powiedział blondyn drapiąc się po karku. Okej, mi nie trzeba dwa razy powtarzać. Pierwszy sklep, drugi, trzeci i kolejne... I tak minęły trzy godziny. Wyszliśmy obładowani, a właściwie Niall obładowany w torby. - Co ty kupiłaś?! - Powiedział zdziwiony chłopak gdy załadował to wszystko do auta.
- Niiic...
- Taa, jasne.
***
- Wysiadaj.
- Co?
- Idziemy coś zjeść.
- Nie możemy wziąć na wynos? Nogi mnie bolą. - Jęczałam z miną zbitego szczeniaka.
- Eh, no dobra. - Podjechał do okienka i złożył zamówienie. Po chwili je odebraliśmy i ruszyliśmy w stronę rezydencji.
***
- Niall?
- Słucham?
- Co miałeś na myśli mówiąc "Nic Ci się nie stanie jak będziesz grzeczna"?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz