Reszta dnia w pracy Nialla była nudna. Kilka spotkań, na których tylko siedziałam i ładnie wyglądałam. Kilka telefonów, stos papierów do podpisania... Takie różne biurowe bzdury. Wyszliśmy stamtąd przed 14, a ja marzyłam tylko o obiedzie.
Weszłam do domu i zostałam zaatakowana przez Haiko. To wielkie psisko omal mnie nie przewróciło, na szczęście Niall w porę mnie złapał.
- Ale coś pięknie pachnie! - Krzyknęłam i mimowolnie udałam się do kuchni. Zastałam tam wysoką, szczupłą blondynkę, ubraną w zdecydowanie za obcisłą i za krótką sukienkę. - Och, witaj... - Poczułam się trochę nieswojo, bo wyglądałam przy niej jak karzeł.
Ile ona ma wzrostu? Metr 80? Plus szpilki!
- Dzień dobry panno Grace. Obiad zaraz będzie - Powiedziała i wysłała mi ciepły uśmiech. Zrobiło mi się głupio, bo wygląda na jakieś 20 lat, a mówi do mnie jakbym była jej szefową... Stałam wryta w ziemię, nie do końca wiedząc jak się zachować. Poczułam ciepłe dłonie Nialla na swoich biodrach
- Widzę, że poznałaś już Annę, naszą kucharkę
- Mhm... Możemy porozmawiać na osobności? - Chłopak tylko skinął głową i udaliśmy się do salonu. - Kucharka? Dobra, to rozumiem. W końcu mieszka tu czterech facetów. Ale czy możesz jej powiedzieć, żeby zwracała się do mnie... no wiesz... normalnie? - Popatrzył na mnie jak na wariatkę. Co ja takiego powiedziałam?
- Normalnie? To nie jest nasza znajoma. Płacimy jej, więc oczekujemy należytego traktowania. To samo tyczy się ogrodnika i sprzątaczki. - Odpowiedział poważnym tonem i nie czekając na moją reakcje poszedł na górę.
Co za dupek! Tak się nie traktuje ludzi!
Wróciłam do kuchni, bo nie zamierzam tego tak zostawić.
- Um Anna?
- Słucham?
- Czy mogłabyś... proszę... zwracać się do mnie po prostu Grace? - Dziewczyna była ewidentnie zmieszana. Przytaknęła tylko i wróciła do gotowania. Nadal cała ta sytuacja wydawała mi się dziwna. Poszłam do sypialni Nialla, a może... naszej? Sama już nie wiem jak określić to co jest między nami. Blondyna nie było, pewnie siedział w łazience. Z trudem udało mi się rozpiąć sukienkę, stałam w samej bieliźnie przed szafą, jakby czekając aż ubrania same na mnie wskoczą. Po chwili ubrałam zwykły t-shirt i krótkie spodenki. Wyszłam z pokoju i usłyszałam jak Anna woła na obiad.
Stół w jadalni był perfekcyjnie nakryty, a dania... aż mi ślinka ciekła. Wszyscy siedzieli już przy stole, prócz Nialla. Pewnie nawet nie usłyszał wołania. Doszedł do nas po kilku minutach.
Chyba muszę przywyknąć do tego, że przy obiedzie rozmawiają tylko o pracy i nic innego ich nie obchodzi. Gdy zjedliśmy wszyscy wstali i po prostu sobie poszli. Nikt nawet nie raczył odnieść talerza. Od razu pojawiła się Anna i zaczęła sprzątać. Chciałam jej pomóc, ale talerz z ręki wyrwał mi nikt inny jak... Niall. Złapał mnie za nadgarstek i z poważną miną prowadził do sypialni. Zamknął drzwi i spojrzał na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła.
- Jak chcesz to możemy zwolnić Annę i ty będziesz dla nas gotować i sprzątać. Ale póki co to ona jest od tego, nie ty! - Chciałam rzucić coś w stylu "chyba cię ostro popierdoliło" ale gdy tylko otworzyłam usta Niall pokiwał przecząco głową. Miał tak poważną minę, że postanowiłam się nie odzywać. - W tym domu panują pewne zasady i masz ich przestrzegać. Dotarło?
- Tak... - Odpowiedziałam cicho, będąc w szoku. Chłopak podszedł bliżej i położył ręce na biodrach. Nachylił się aby mnie pocałować, ale go zatrzymałam kładąc mu dłoń na ustach. - Chyba sobie żartujesz, że po takim czymś pójdę z tobą do łóżka! - A on... po prostu wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Po prostu super!
***
Po jakiejś godzinie bezczynnego leżenia i patrzenia w sufit usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Leniwie się podniosłam i zobaczyłam w nich Zayna.
- Słyszałem, że byłaś niegrzeczna... - Powiedział spokojnie, podchodząc bliżej - Nieźle wkurzyłaś naszego blondynka... - Złapał mój podbródek i nachylił się patrząc mi w oczy - Nie ładnie mała, nie ładnie - uśmiechnął się chytrze i nawet nie zauważyłam kiedy spiął mi ręce kajdankami. Podniósł mnie i zaczął ściągać moje spodenki. - Może nie wiedziałaś, ale w tym domu za łamanie zasad dostaje się kary... Zwłaszcza takie pyskate laleczki jak ty...