czwartek, 31 stycznia 2019

Rozdział 11. To nie jest nasza znajoma.


Reszta dnia w pracy Nialla była nudna. Kilka spotkań, na których tylko siedziałam i ładnie wyglądałam. Kilka telefonów, stos papierów do podpisania... Takie różne biurowe bzdury. Wyszliśmy stamtąd przed 14, a ja marzyłam tylko o obiedzie.
Weszłam do domu i zostałam zaatakowana przez Haiko. To wielkie psisko omal mnie nie przewróciło, na szczęście Niall w porę mnie złapał.
- Ale coś pięknie pachnie! - Krzyknęłam i mimowolnie udałam się do kuchni. Zastałam tam wysoką, szczupłą blondynkę, ubraną w zdecydowanie za obcisłą i za krótką sukienkę. - Och, witaj... - Poczułam się trochę nieswojo, bo wyglądałam przy niej jak karzeł.

Ile ona ma wzrostu? Metr 80? Plus szpilki!

- Dzień dobry panno Grace. Obiad zaraz będzie - Powiedziała i wysłała mi ciepły uśmiech. Zrobiło mi się głupio, bo wygląda na jakieś 20 lat, a mówi do mnie jakbym była jej szefową... Stałam wryta w ziemię, nie do końca wiedząc jak się zachować. Poczułam ciepłe dłonie Nialla na swoich biodrach
- Widzę, że poznałaś już Annę, naszą kucharkę
- Mhm... Możemy porozmawiać na osobności? - Chłopak tylko skinął głową i udaliśmy się do salonu. - Kucharka? Dobra, to rozumiem. W końcu mieszka tu czterech facetów. Ale czy możesz jej powiedzieć, żeby zwracała się do mnie... no wiesz... normalnie? - Popatrzył na mnie jak na wariatkę. Co ja takiego powiedziałam?
- Normalnie? To nie jest nasza znajoma. Płacimy jej, więc oczekujemy należytego traktowania. To samo tyczy się ogrodnika i sprzątaczki. - Odpowiedział poważnym tonem i nie czekając na moją reakcje poszedł na górę.

Co za dupek! Tak się nie traktuje ludzi!

Wróciłam do kuchni, bo nie zamierzam tego tak zostawić.
- Um Anna?
- Słucham?
- Czy mogłabyś... proszę... zwracać się do mnie po prostu Grace? - Dziewczyna była ewidentnie zmieszana. Przytaknęła tylko i wróciła do gotowania. Nadal cała ta sytuacja wydawała mi się dziwna. Poszłam do sypialni Nialla, a może... naszej? Sama już nie wiem jak określić to co jest między nami. Blondyna nie było, pewnie siedział w łazience. Z trudem udało mi się rozpiąć sukienkę, stałam w samej bieliźnie przed szafą, jakby czekając aż ubrania same na mnie wskoczą. Po chwili ubrałam zwykły t-shirt i krótkie spodenki. Wyszłam z pokoju i usłyszałam jak Anna woła na obiad.
Stół w jadalni był perfekcyjnie nakryty, a dania... aż mi ślinka ciekła. Wszyscy siedzieli już przy stole, prócz Nialla. Pewnie nawet nie usłyszał wołania. Doszedł do nas po kilku minutach.
Chyba muszę przywyknąć do tego, że przy obiedzie rozmawiają tylko o pracy i nic innego ich nie obchodzi. Gdy zjedliśmy wszyscy wstali i po prostu sobie poszli. Nikt nawet nie raczył odnieść talerza. Od razu pojawiła się Anna i zaczęła sprzątać. Chciałam jej pomóc, ale talerz z ręki wyrwał mi nikt inny jak... Niall. Złapał mnie za nadgarstek i z poważną miną prowadził do sypialni. Zamknął drzwi i spojrzał na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła.

- Jak chcesz to możemy zwolnić Annę i ty będziesz dla nas gotować i sprzątać. Ale póki co to ona jest od tego, nie ty! - Chciałam rzucić coś w stylu "chyba cię ostro popierdoliło" ale gdy tylko otworzyłam usta Niall pokiwał przecząco głową. Miał tak poważną minę, że postanowiłam się nie odzywać. - W tym domu panują pewne zasady i masz ich przestrzegać. Dotarło?
- Tak... - Odpowiedziałam cicho, będąc w szoku. Chłopak podszedł bliżej i położył ręce na biodrach. Nachylił się aby mnie pocałować, ale go zatrzymałam kładąc mu dłoń na ustach. - Chyba sobie żartujesz, że po takim czymś pójdę z tobą do łóżka! - A on... po prostu wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Po prostu super!

***

Po jakiejś godzinie bezczynnego leżenia i patrzenia w sufit usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Leniwie się podniosłam i zobaczyłam w nich Zayna.
- Słyszałem, że byłaś niegrzeczna... - Powiedział spokojnie, podchodząc bliżej - Nieźle wkurzyłaś naszego blondynka... - Złapał mój podbródek i nachylił się patrząc mi w oczy - Nie ładnie mała, nie ładnie - uśmiechnął się chytrze i nawet nie zauważyłam kiedy spiął mi ręce kajdankami. Podniósł mnie i zaczął ściągać moje spodenki. - Może nie wiedziałaś, ale w tym domu za łamanie zasad dostaje się kary... Zwłaszcza takie pyskate laleczki jak ty...




wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 10. Panie Horan

"To jest to, co ukojenie Ci da"

- Muszę gdzieś zadzwonić. - Oznajmił i wyciągnął telefon. Wpadłam na genialny pomysł. To nieetyczne.
- To coś ważnego? - Zapytałam, przyglądając się wszystkiemu dokładniej.
- Niezbyt. Tylko kolejny marudny klient. - Odpowiedział, wybierając odpowiedni numer. Usiadł na fotelu i przyłożył telefon do ucha. Chodziłam po pomieszczeniu czekając, aż rozpocznie rozmowę. Nie trwało to długo. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do niego, opierając się o biurko. Chwilę słuchałam rozmowy, skanując ciało chłopaka. Z resztą... On robił to samo. Postanowiłam zacząć działać. Stanęłam naprzeciwko niego i nachylając się, zaczęłam całować jego szyję. Uklękłam i zaczęłam rozpinać jego spodnie. Przygryzł dolną wargę, ale starał się mnie odepchnąć. Nie dawałam za wygraną. Gdy już dotarłam do bokserek, zaczęłam masować jego przyjaciela przez spodnie. Spojrzał na mnie złowrogo, a ja cicho zachichotałam. Wyjęłam go spod materiału i powoli masowałam. Chłopak zaczynał się jąkać i mieszać w słowach. Uśmiechnęłam się zwycięsko i wzięłam jego kutasa do buzi. Ssałam go i lizałam. Zataczałam językiem kółka, delikatnie przygryzałam czubek. Pomagałam sobie ręką, a drugą trzymałam jego rękę, bo bardzo chciał mi przeszkodzić. Gdy był już blisko z jego ust wyleciał cichy pomruk. Jednak od razu zagłuszył go kaszlem. Wydukał, że musi kończyć, bo chyba traci zasięg. Rozłączył się i westchnął gardłowo. Dokończyłam, to co zaczęłam, a chłopak doszedł, spuszczając się we mnie. Wstałam i posyłając mu spojrzenie, poszłam w stronę kanapy. Usiadłam wygodnie. - Co to było? - Zapytał, gdy usiadł obok mnie.
- Ty też mi przeszkadzałeś jak rozmawialiśmy przy obiedzie. - Uśmiechnęłam się zadziornie. Pokręcił głową.
- Musisz to kiedyś powtórzyć - Wyszeptał mi do ucha, drażniąc jego płatek.
- Zastanowię się - Odpowiedziałam. Złączył nasze usta w pocałunku.
- Zaraz mam spotkanie. Będziesz mi towarzyszyć. - Oznajmił. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
- Nie wiem czy to...
- To dobry pomysł. - Przerwał mi. - Oczywiście jeśli będziesz grzeczna. - Dodał po chwili z uśmiechem. Jego ręka wylądowała na moim udzie i przesuwała się coraz wyżej. - Ale o to się chyba nie muszę martwić - Wyszeptał mi do ucha. Nim się zorientowałam, jego głowa znajdowała się między moimi nogami. Zasłoniłam dłonią usta, aby nikt nas nie usłyszał.
***
- Payne. Liam Payne. - Powiedział mężczyzna, ujmując moją dłoń. Pocałował ją delikatnie, a ja lekko się uśmiechnęłam. Najchętniej bym się zaśmiała, bo przedstawił się jak James Bond.
- Usiądźmy - Powiedział Niall bardzo poważnym tonem i wskazał na skórzane kanapy, gdzie 10 minut temu doprowadził mnie do szaleństwa. Usiadłam obok Nialla, w sumie innego wyboru nie miałam, a Liam usiadł naprzeciwko nas. - Więc co Pan dla mnie ma? - Zapytał blondyn. Jego wygląd, zachowanie, ton... Wysoko postawiony biznesmen. Chyba to lubię... Liam, a może raczej Pan Payne zaczął wyciągać z teczki papiery.
- Tak jak już Panu mówiłem... - Nie słuchałam zbytnio tego o czym rozmawiają. Tak jak powiedział mi wcześniej Niall "bądź grzeczna i ładnie wyglądaj" I tego się trzymam. Nie odzywałam się, bo nie mam pojęcia o ich interesach. Co chwilę tylko zerkałam na zegar, z nadzieją, że to się szybko skończy.
Nie czekałam zbyt długo. Ich rozmowa trwała lekko ponad 20 minut.
- Chyba należy Ci się nagroda - Powiedział Niall, gdy Liam już wyszedł. Przyciągnął mnie do siebie, obejmując w talli.
- Tutaj? - Zapytałam cicho.
- Całkiem niedawno zrobiłaś mi tu loda. Czy sex to coś dziwnego? - Odpowiedział z cynicznym uśmieszkiem. Wzruszyłam ramionami, przystając na jego propozycję.
Już po chwili wszystkie rzeczy z jego biurka wylądowały na podłodze. Leżałam na nim plecami, a Niall pozbywał się swoich spodni. Sukienka już dawno mnie opuściła. Chłopak został w samych bokserkach i zaczął pieścić pocałunkami wewnętrzną stronę moich ud. W końcu dotarł do mojej kobiecości. Zwinnie pozbył się koronkowych majtek i musnął lekko mój wzgórek. Językiem przejeżdżał po całej długości mojej cipki, drocząc się ze mną. Idiota!
- Niall - Jęknęłam, unosząc ku niemu swoje biodra. Zaśmiał się cicho i ostatni raz jego język dotknął mojego wejścia. Przesunął się wyżej, opierając ręce po obu stronach mojej głowy. Swoją erekcją lekko otarł się o mnie, co jeszcze bardziej powiększyło skurcze w podbrzuszu.
- Mamy czas - Wyszeptał mi do ucha, drażniąc jego płatek. Przejechałam palcami po jego torsie, dochodząc do gumki bokserek. Już miałam je ściągać, gdy zza drzwi usłyszeliśmy kobiecy głos.
- Panie Horan! - Blondyn oderwał się od mojej szyi i nie zmieniając pozycji odpowiedział.
- O co chodzi?
- Klient przyszedł. - Chłopak westchnął, skanując moje ciało.
- Niech poczeka. - Powiedział z cynicznym uśmieszkiem i ponownie zbliżył się do mojej szyi.
- Ile? - Zapytała kobieta. Niall spojrzał na mnie, unosząc lewą brew.
- Trzydzieści minut. - Wyszeptałam, przygryzając dolną wargę.
- Dwadzieścia minut. - Odpowiedział kobiecie, nie spuszczając ze mnie wzroku. - A teraz proszę mi nie przeszkadzać. - Dodał. Usłyszeliśmy dźwięk oddalających się kroków.
- Dwadzieścia? - Zapytałam, udając obrażoną.
- Wynagrodzę Ci to w domu. - Mruknął i zaatakował moje usta.


**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
Wracamy po długiej przerwie... 
Mam nadzieję, że się podoba. Choć trochę...
W następnym będzie się dużo działo, więc czekajcie :D

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 9. Rozgość się

"Don't stop cause you know that I like it"

- Co powiesz na orgazm na dobranoc? - Powiedział z cynicznym uśmieszkiem.
- Dwa orgazmy dziennie mi wystarczą. - Odpowiedziałam. - Idź spać, jutro masz pracę. - Dodałam po chwili.
- A ty jedziesz ze mną.
- No właśnie. Więc daj mi się wyspać. -Zamknęłam oczy, wtulając się w jego nagi tors. Westchnął, a jego ręka wróciła na moją talię. Gładził ją delikatnie, a mnie przeszedł miły dreszcz. Przejechał opuszkami palców po moich plecach. Jego dotyk parzy. Zjechał powoli w dół i zaczął kreślić nieznane mi szlaczki na moim udzie. - Niall... - Jęknęłam cicho.
- Przecież nic nie robię. - Odpowiedział, nie przestając.
- To zacznij. - Szepnęłam i złapałam jego rękę, przesuwając ją w między moje uda. Przygryzł wargę i jego palce wślizgnęły się pod moje majtki.
- A teraz dobranoc - Powiedział, gdy nasze oddechy się już w miarę uspokoiły po seksie. Założyłam jego koszulkę, bo nie lubię spać nago, i wtuliłam się w jego tors.
***
Właśnie siedzę w samochodzie z Niallem, jadąc do jego biura. Mam na sobie koronkową, czarną sukienkę bez ramiączek. W talli jest rozkloszowana, nie dosięga mi nawet do kolan. Tak, Niall mi ją wybrał. Kazał mi się w nią przebrać zaraz po śniadaniu, które dla nich przygotowałam. Mina Harry'ego jak mnie zobaczył była bezcenna. Niall ma na sobie czarne rurki, zwykłą białą koszulkę i na to czarną marynarkę. Włosy na idealnie postawione, no i użył cudownych perfum. Wygląda jak bóg sexu.
Gdy dotarliśmy na miejsce, ujrzałam wielki, szklany wieżowiec. Chłopak wysiadł, otwierając mi drzwi. Podał mi dłoń, którą ujęłam. Z wielką gracją weszliśmy do budynku. Wszyscy się do nas uśmiechali, co sprawiło, że czułam się niezręcznie. Weszliśmy do windy, a blondyn przyparł mnie do ściany. Zaczął całować moją szyję i wsunął ręce pod moją sukienkę.
- Niall... - Jęknęłam, próbując go od siebie odepchnąć.
- Jesteś gorąca - Szepnął mi do ucha, drażniąc jego płatek.
- Ktoś może...
- Nikt nie wejdzie. - Ścisnął moje pośladki, na co cicho pisnęłam.
- Nie tu - Powiedziałam, odpychając go na tyle mocno, aby złapać oddech. To nie tak, że tego nie chciałam. Chciałam i to cholernie mocno. Ale na miłość boską, nie w windzie!
Weszliśmy do jego gabinetu. Szare ściany, a na podłodze ciemne brązowe panele. Duże biurko z masą papierów i laptopem, a za nim wielki skórzany fotel. Kanapa, dwa fotele i szklany stolik. Szafka z jakimiś segregatorami. Naprzeciwko drzwi wielkie okno, z cudownym widokiem na Londyn.
- Rozgość się. - Powiedział podchodząc do biurka. - Muszę gdzieś zadzwonić. - Oznajmił i wyciągnął telefon. Wpadłam na genialny pomysł. To nieetyczne.


**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
Jak się podoba? Jak myślicie, co wymyśliła Grace? ;)
Od teraz rozdziały będą się ukazywać w dni: wtorek, czwartek, sobota.

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 8. Jak się czujesz?

"Szarawy świat odejdzie szybko,
poleci z nieba kolorowy pył"

Chwycił moją prawą nogę i pociągnął tak, że siedziałam na nim okrakiem. Zaczął pieścić moją szyję soczystymi pocałunkami. Przerzuciłam włosy na lewą stronę aby dać mu lepszy dostęp. Chwyciłam za jego koszulkę, którą już po chwili leżała gdzieś na podłodze. Niall wstał trzymając mnie za biodra. Oplotłam nogi wokół jego talii. Rzucił mnie na łóżko i po pozbyciu się moich spodni usiadł na mnie okrakiem. Ręce położył po obu stronach mojej głowy. Gdy robił mi malinkę ja pozbyłam się jego spodni. Chwilę później on zrobił to samo z moją koszulką. Zaczął zjeżdżać prawą ręką po moim brzuchu. Gdy dotknął moich majtek, zadrżałam.
- Obiecuję, że nie będzie boleć - Powiedział spokojnie, gładząc kciukiem mój policzek. Skinęłam głową i moje majtki szybko dołączyły do reszty naszych ubrań na podłodze. Po chwili wszedł we mnie, na co jęknęłam. Pocałował mnie, jednak mojej uwadze nie uszło to, że zaczął się we mnie poruszać. Jego ruchy były wolne, dokładne i głębokie. Jego dłonie zjechały na moje piersi, uciskając je. Ja swoje wplotłam w jego włosy, ciągnąc za nie. Chłopak przyśpieszył przez co jęknęłam w jego usta. Byłam już blisko, on też. Jego członek drżał. Doszłam pierwsza, czując jak fala gorąca przeszywa moje ciało. Niall doszedł chwile później z głośnym jękiem. Oby tylko inni nas nie usłyszeli. Leżeliśmy obok siebie uspokajając nasze oddechy - Jak się czujesz? - Zapytał spokojnie obejmując mnie w talli
- Dotrzymałeś obietnicy - Na te słowa chłopak uśmiechnął się i złączył nasze usta w pocałunku.
***
Reszta dnia minęła szybko. Oglądnęłam z Harrym jakiś film, bo reszta musiała gdzieś pojechać. Wrócili przywożąc kolację, więc od razu przeszliśmy do jedzenia. Rozmawiali o pracy więc zbytnio mnie to nie obchodziło. Chciałam się tylko dowiedzieć, gdzie dokładnie pracuje Niall, ale najwidoczniej dowiem się tego dopiero jutro. Po kolacji od razu udałam się do łazienki. Napuściłam pełną wannę wody z dużą ilością piany. Umyłam dokładnie całe moje ciało oraz włosy. Siedziałam tak dobrą godzinę. W sumie to wolno mi, bo przecież mają jeszcze dwie inne łazienki do dyspozycji. Gdy woda zaczęła już robić się zimna, wyszłam otulając się ręcznikiem. Najpierw wysuszyłam włosy, umyłam zęby i dopiero się wytarłam i ubrałam. W pełni rozluźniona udałam się do sypialni.
- Ile można siedzieć w łazience! - Powiedział Niall gdy tylko mnie zobaczył.
- Oj zaledwie godzina - Wzruszyłam ramionami i położyłam się na łóżku. Chłopak zaraz do mnie dołączył, przyciągając mnie do siebie. Jego ręka powoli zjeżdżała po moich plecach, aż znalazła się na moim tyłku.
- Niall, chce spać
- Co powiesz na orgazm na dobranoc?


**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
A wy co powiecie? ;)


wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 7. Teraz możemy dokończyć.

"No dalej, bierz mnie, bo zaraz spłonę
chcę mieć Cię jeszcze raz"

Okej. Chłopak, którego ledwie znam, właśnie doprowadził mnie do orgazmu. Poprawka. Uroczy blondyn, który mnie uprowadził, właśnie sprawił, że przeżyłam najprzyjemniejszy orgazm od roku. Ubrałam się powoli uspokajając. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z sypialni. Zeszłam na dół i już mogłam poczuć przyjemny zapach. Zajęłam miejsce obok Niall'a. Chińska restauracja? Mi pasuje. W czasie jedzenia słuchałam jak towarzystwo opowiada o dzisiejszym dniu w pracy. Jak się domyślam, Harry i Louis są ochroniarzami ale pewności nie mam. Co do Zayn'a to prawdopodobnie jest właścicielem jakiejś firmy, tak jak Niall.
- Jak się u nas czujesz, Grace? - Zwrócił się do mnie Louis. Nagle wszystkie pary oczu zostały skierowane na mnie.
- Um, dobrze. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Co dzisiaj robiłaś? - Zapytał Harry - Pewnie umierałaś z nudy, hym? - Nagle poczułam dłoń blondyna na swoim udzie. Gładził je delikatnie, a mnie przeszły przyjemne dreszcze.
- No... Haiko dotrzymał mi towarzystwa. - Uśmiechnęłam się słabo. Przez Niall'a nie mogłam złożyć żadnego sensownego zdania. Czy to normalne, że człowiek może tak działać na drugiego człowieka?
- Przydałoby się go wyczesać... - Kontynuował Harry. - Mogłabyś zrobić to jutro? - Dłoń chłopaka wślizgnęła się między moje nogi przez co lekko je zacisnęłam.
- Ja-jasne. - Powiedziałam i od razu chwyciłam szklankę z sokiem i upiłam łyk.
- Jutro nie da rady. - Odezwał się Niall przesuwając rękę wyżej. Spojrzałam na niego przelotnie. Miał kamienną twarz. Zero oznak, że właśnie robi coś niestosownego.
- Dlaczego? - Tym razem zabrał głos Louis.
- Bo jedzie ze mną do biura. - Odpowiedział obojętnym głosem i wsuną rękę przez nogawkę moich spodenek.
- W takim razie ja się tym zajmę. - Powiedział Zayn wstając od stołu. - A teraz lecę, bo umówiłem się do fryzjera. - Niall wsunął palce jeszcze dalej i powoli przesuwał je w górę i w dół po mojej łechtaczce. Może i miałam na sobie majtki, ale mimo to odczuwałam bardzo dokładnie każdy jego najmniejszy ruch. Zadrżałam.
- Muszę gdzieś zadzwonić. - Powiedział po chwili ciszy. Zaczął wycofywać rękę, ale w porę ją złapałam. Podniósł się lekko i nachylił w moją stronę. - Dokończymy później. Tylko zadzwonię. - Szepnął mi do ucha tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. Po tym jak zniknął, odezwał się Louis:
- Co ci powiedział? - Poruszył zabawnie brwiami.
- Żebym mu nie przeszkadzała bo to ważny telefon. - Odpowiedziałam szybko, uśmiechając się do chłopaka.
- No tak, "mieszkasz" u niego. - Powiedział Harry - Dostałabyś własną sypialnię ale nie mamy żadnej wolnej.
- Za to macie aż trzy łazienki.
- Skąd wiesz?
- Pozwiedzałam dzisiaj trochę.
- A ja mam taki bałagan w pokoju. - Powiedział Louis udając przejęcie.
- Miałeś. - Poprawiłam go.
- Co? - Zapytał zdezorientowany.
- Posprzątałam. - Chłopcy spojrzeli na siebie i z powrotem na mnie. - Nudziło mi się. - Wzruszyłam ramionami.
- Już cię lubię. - Powiedział zadowolony Louis.

***
Po tym, jak pomogłam im posprzątać po obiedzie udałam się do sypialni Niall'a. Cicho otworzyłam i zamknęłam drzwi. Ruszyłam w stronę chłopaka, a ten poklepał wolną ręką miejsce obok siebie. Usiadłam, czekając aż skończy rozmowę.
- Dobrze. Tak. Dziękuję. - Rozłączył się i położył telefon na stoliku. - Teraz możemy dokończyć.


**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 6. Zgadzasz się?

"Może poczujemy wtedy szczęście, kiedy los przed nami klęknie."

*Niall*
- Nie zrobię nic bez twojej zgody. - Wyszeptałem. Kurwa, może i handluję kobietami ale ja w sumie nic z nimi nie robię, nie mam z nimi kontaktu. My z chłopakami tylko przewozimy je od szefa do klienta. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym którąś z nich zgwałcić. Niektóre nawet, zwłaszcza te młode, niepełnoletnie ukrywamy i płacimy klientom aby się odwalili. Wtedy takie dziewczyny siedzą u nas trochę, a następnie wypuszczamy je z czystą kartą. To nie jest nasza jedyna praca. Ja i Zayn mamy biura, na których trzepiemy grube miliony, Harry i Louis mają własną firmę ochroniarską, która również przynosi niezłe zyski. Nie ukrywam, chciałem przelecieć Grace, ale tylko z jej pozwoleniem. Może to dziwne, jednak nigdy nie robiłem dziewczynie nic czego by nie chciała. Grace ma fajny charakterek...
Kurwa, tak bardzo chcę ją przelecieć. 
Z moich myśli wyrwał mnie cichy jęk dziewczyny. Zasnęła. Położyłem ją delikatnie na łóżku, samemu kładąc się obok. Nakryłem nas kołdrą. Dalej nie wiem jak można zgwałcić dziewczynę. Leżałem na plecach gapiąc się ślepo w sufit. Nagle poczułem jak dziewczyna kładzie swoją głowę na mojej klatce, lewą nogę przekładając przez moje biodra. Otuliłem ją więc ramieniem i tak zasnąłem.

***

- Niall. - Usłyszałem szept i ktoś szturchną moje ramię. - Niall, wstawaj.
- Coo... - Jęknąłem otwierając z trudem oczy. Grace stała nade mną już ubrana, obok niej stał Haiko z wywalonym językiem.
- Choć na śniadanie. - Powiedziała zrywając ze mnie pierzynę. Chłodne powietrze przeszyło moje ciało. - No szybko.
- Już, już... - Przeciągnąłem się ziewając. Wstałem idąc powoli do szafy. Przyłapałem dziewczynę jak patrzy się na mnie przygryzając wargę. Po chwili, wraz z psem, wyszła z pokoju. Szybko się przebrałem i umyłem zęby. Zszedłem na dół do jadalni. Zastałem tam chłopaków, którzy przyglądają się temu, co znajduje się na stole. Muszę przyznać, że wygląda to ciekawie. Naleśniki z serem, pasta jajeczna, jajka na miękko, pieczona szyneczka, pokrojone warzywa... Usiadłem naprzeciwko Zayn'a, obok niego siedział Harry, a z brzegu Louis. Brakowało Grace. Po chwili wyszła z kuchni w fartuchu kucharskim i ścierką przewieszoną przez ramiona. W ręku trzymała tacę. Podeszła do stołu.
- To dla Ciebie. - Zwróciła się do Zayn'a i postawiła przed nim kubek z gorącą herbatą - Kawa dla Harry'ego i Louis'a - Powiedziała z uśmiechem i postawiła przed nimi kubki. Ostatni kubek położyła na swoim miejscu. - A dla Ciebie co? - Zwróciła się do mnie.
- Dostanę szklankę soku?
- Pomarańczowy, jabłkowy czy bananowy?
- Pomarańczowy. - Dziewczyna uśmiechnęła się i zniknęła w kuchni. Chwilę później wróciła z sokiem i podała mi go. Usiadła na swoim miejscu obok mnie.
- Co to się stało, że zrobiłaś dla nas takie śniadanie? - Zapytał Harry.
- Cóż... Nic do was nie mam. - Uśmiechnęła się - Smacznego.
- Smacznego - odpowiedzieliśmy wszyscy i wzięliśmy się do jedzenia. Skończyliśmy o 7:30.
- Muszę lecieć do pracy. - Powiedział Harry wstając od stołu. - Lou idziemy. - Szturchnął lekko chłopaka w ramię. Ten również wstał, podziękowali i ruszyli do wyjścia.
- My też już będziemy lecieć. - Powiedział Zayn zwracając się do mnie. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie.
- Racja. Mam klienta, nie mogę się spóźnić. - Zayn również podziękował i dołączył do chłopaków. - Grace
- Hm? - Stanąłem przed dziewczyną kładąc dłoń na jej talii
- Nikomu nie otwieraj, okej?
- Mhm. - Skinęła głową.
- Dobrze. - Pocałowałem jej policzek o ruszyłem do wyjścia. - Wrócimy po 14 - Krzyknąłem łapiąc kurtkę i wyszedłem, dokładnie zamykając drzwi.

*Grace*

Po tym jak Niall wyszedł zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu. Chyba im smakowało bo zjedli wszystko. Postanowiłam zrobić dla nich śniadanie bo i tak wstałam przed 6 i pewnie bym się nudziła. Gdy było już czysto wyszłam z Haiko na ogród. Usiadłam na ławce i patrzyłam jak pies się bawi. Jakieś pół godziny później wróciliśmy do domu. Nalałam sobie soku i usiadłam na kanapie w salonie. Oglądałam jakiś film jednak znudził mi się. Postanowiłam pozwiedzać trochę dom. Pierwszy pokój na górze to łazienka praktycznie taka sama jak ta obok pokoju Niall'a. Następnie sypialnia. Niewiele mniejsza od tej Niall'a. Jak przypuszczam ta była Harry'ego bo nad łóżkiem był wielki napis "Harry". Później kolejna sypialnia i kolejna, jeszcze jedna łazienka i oczywiście sypialnia. Później trzecia już łazienka, a następnie pokój Niall'a. Wszystkie łazienki są takie same, sypialnie zresztą też bardzo podobne. Jednak wielkie okno jest tylko w pokoju blondynka. W reszcie są zwykłe okna znajdujące się na ścianie za łóżkiem. Zostały jeszcze jedne drzwi. Chwyciłam za klamkę jednak okazały się zamknięte.
Ciekawe co tam jest... 
Udałam się do sypialni Niall'a i poskładałam jego porozwalane ubrania. Przeszłam jeszcze raz po wszystkich pokojach w każdym sprzątając. Cóż, nudziłam się, a nie miałam nic innego do roboty. Gdy zeszłam na dół było po 13. Położyłam się na kanapie i gapiłam z sufit. Nie trwało to długo bo ktoś wszedł do domu. Trochę się przestraszyłam bo przecież mieli wrócić po 14. Zdziwiłam się gdy ujrzałam w salonie Niall'a.
- Wróciłem wcześniej bo nie miałem żadnego spotkania. - Powiedział bo pewnie zauważył moje zdziwienie. - Co robiłaś? - Zapytał siadając obok mnie. Ja również usiadłam.
- W sumie to nic takiego... - Wzruszyłam ramionami. - A tobie jak minął dzień?
- A nudy jak zawsze. Dwóch klientów, masa papierów do podpisania...
- Gdzie pracujesz?
- Mam własną firmę. Jak chcesz to możesz jutro ze mną tam pojechać.
- Naprawdę?
- Mhm. Nudzi mi się samemu, a tak to chociaż będę miał z kim pogadać. - Uśmiechną się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. - Grace?
- Tak?
- To co mi wczoraj powiedziałaś. No wiesz... To prawda? - Zapytał spokojnie z poważną miną. Skinęłam głową. - A to skurwysyn. - Widziałam, że się denerwuje. Zacisnął pięści przyciskając się do kanapy. Czemu aż tak go to poruszyło?
- Spokojnie - Powiedziałam kładąc dłoń na jego ramieniu
- Spokojnie? Grace, on cię...
- Wiem Niall. - Przerwałam mu. - Ale... Już się przyzwyczaiłam.
- Co? Jak można się przyzwyczaić do czegoś takiego?!
- Cóż, po roku... - Westchnął głęboko.
- To już się nigdy nie powtórzy. Obiecuję. - Powiedział obejmując mnie ramieniem i całując w skroń.
- Nie składaj obietnic, jakich nie możesz dotrzymać. - Nic nie odpowiedział.
- Mogę sprawić, że przestaniesz się bać. - Rzekł po chwili.
- Co? - Spytałam zdezorientowana.
- Pozwól mi, a poczujesz coś, czego nigdy nie doznałaś. - Czy on mnie chce przelecieć? Okej, to dziwna ale kusząca propozycja.
- Niall ja... - Popatrzyłam mu głęboko w oczy, te piękne, błękitne oczy...
Co Ci szkodzi? 
- Ale przecież oni zaraz wrócą i ...
- Fakt, zaraz wrócą, będzie obiad... - Przerwał mi - Ale kto powiedział, że musimy uprawia sex? - Popatrzył na mnie z chytrym uśmieszkiem. Przybliżył się i pocałował moje czułe miejsce przez co jęknęłam. - Jeśli tylko pozwolisz. - Wyszeptał mi no ucha.
- A-ale... - Całował moją szyję tak jak poprzedniego wieczoru. Był delikatny i bardzo dokładny. Jego prawa ręka była na mojej talii, a lewa błądziła po moim udzie. - ... w sypialni. - Powiedziałam drżącym głosem. Chłopak nie przerywając pocałunków wstał, podnosząc przy tym mnie. Oplotłam nogi wokół jego bioder, a ręce zawiesiłam na szyi. Wyszedł z salonu kierując się do schodów. Gdy po nich wchodził lekko się chwiał, ale udało nam się dotrzeć do sypialni. Zamknął drzwi i posadził mnie na łóżku. Oparłam ręce za sobą, lekko przechylając się do tyłu. Mocno trzymał mnie za biodra i zjeżdżał pocałunkami coraz niżej. Jedną ręką odpiął moje spodenki i zwinnie je ze mnie ściągnął. Rozchylił moje nogi klękając między nimi. Całował wewnętrzną stronę moich ud idąc coraz wyżej. Cicho jęknęłam i poczułam jak się uśmiecha. Złapał za gumkę w moich majtkach i popatrzył na mnie spod rzęs.
- Zgadzasz się? - Zapytał cicho. Skinęłam głową, mimo, że trochę się bałam. Pomału ściągnął materiał całując mój wzgórek. Wsadził ręce pod moje kolana, oplótł moje nogi i wbił palce w wewnętrzną stronę ud rozchylając je jeszcze mocniej. Zaczął delikatnie lizać moje wejście na co cicho jęknęłam i wplotłam ręce w jego blond włosy. Zaczął mnie ssać, delikatnie podgryzając zębami. Z moich ust co chwilę wylatywały niekontrolowane jęki. Mocniej pociągnęłam chłopaka za włosy na co mruknął we mnie. - Jesteś taka mokra. - Powiedział nie przestając mnie pieścić. Czułam, że jestem już blisko. Uniosłam biodra, lecz Niall szybko przyparł je z powrotem do łóżka.
- Niall... - Jęknęłam gdy skurcze w dole mojego brzucha były już naprawdę mocne.
- Dojdź dla mnie maleńka. - Wyszeptał i nie musiał długo czekać na wykonanie jego rozkazu. Doszłam z głośnym jękiem ciągnąć go mocno za włosy. Po wszystkim wstał i złączył nasze usta w pocałunku. Usłyszeliśmy głosy na dole co oznaczało, że chłopaki wrócili z pracy. - Ogarnij się i zejdź na obiad. - Powiedział niskim głosem (przez co przeszły mnie przyjemne ciarki, ale to nie ważne) po czym wstał i wyszedł.


**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 5. Czego się boisz?

"Proszę Cię, kurwa błagam! Nie rób mi tego!"

Zmęczona płaczem usiadłam na łóżku. Powoli dociera do mnie fakt, że Jack był nic nie wartym chujem. Jedyne co teraz chodzi mi po głowie to pytanie, co się ze mną stanie. No bo jeśli Jack ma na mnie wyjebane i nie spłaci długu to co? Boje się, że mnie zabiją. Jestem raczej osobą, która rzadko się boi, a przynajmniej rzadko ten strach pokazuje. Zawsze chcę być silna. Jednak śmierć... To jest coś czego boje się panicznie. Nie chcę umierać. Wiem, że kiedyś przyjdzie na to czas, ale nie teraz. Nie jak jestem młoda. Jeszcze całe życie przede mną. A co jak mnie sprzedadzą? Przecież Niall powiedział, że oni też handlują. Co jak nie będę im potrzebna i postanowią na mnie zarobić? Nie chce być dziwką.  
- Grace?- Usłyszałam Niall'a. Chwilę później poczułam jak łóżko obok mnie się ugina. - Hej, spójrz na mnie. - Powiedział i podniósł mój podbródek. - Nie płacz, on nie jest tego warty... - Otarł kciukiem mój policzek wycierając pojedynczą łzę. 
- Nie płaczę przez niego... 
- A przez co?
- Przez strach.
- Czego się boisz?
- Śmierci. - Chwilę zawahałam się nad odpowiedzą, ale jednak to powiedziałam. Chłopak milczał patrząc na mnie. 
- To ci nie grozi. - Powiedział spokojnie.
- Jak to nie! A co ze mną zrobicie jak już będę wam nie potrzebna?! Zabijecie! Albo sprzedacie! Nie chce tego! Czym sobie na to zasłużyłam?! - Krzyczałam, a blondynek siedział nic nie mówiąc. Miał kamienną twarz, ale w jego oczach widziałam... smutek?
Dlaczego on miałby być smutny?
- To jest chore, Niall! Tak ni... - Chłopak złączył nasze usta w pocałunku. Przez chwilę byłam zdezorientowana, ale oddałam pocałunek. Tak bardzo tego teraz potrzebowałam. Chwyciłam prawą ręką jego szyję i przyciągnęłam bliżej. Nasze języki były jednością. Po chwili Niall odsunął się patrząc mi prosto w oczy.
- Nie krzycz. - Wyszeptał po czym szybko cmoknął moje usta. Ujął moją dłoń i położył na niej małe, czarne pudełeczko. Wstał i wyszedł. Zdezorientowana patrzyłam jak zamyka drzwi. Spojrzałam w dół. 
Co to może być?
Niepewnie otworzyłam wieczko i zobaczyłam piękny, złoty naszyjnik z zawieszką uśmiechniętej buźki. Moje oczy rozszerzyły się, a ja nie wiedziałam co o tym myśleć. Zauważyłam, że w pudełeczku jest jeszcze mała karteczka, a na niej napisane "Załóż i zejdź na kolację" Postanowiłam tak też zrobić. Z trudem udało mi się zapiąć naszyjnik. Podeszłam do lustra w sumie tylko po to, aby upewnić się, że wyglądam strasznie. Szybko chwyciłam ostatnią pełną torbę z podłogi i udałam się do łazienki. Wyciągnęłam z niej potrzebne kosmetyki. 
Po wyjściu z łazienki poszłam na dół. Mało co nie przewróciłam się przez Haiko, który leżał zaraz pod schodami. Jednak w porę złapałam się poręczy. Pies uniósł łeb by na mnie spojrzeć. Pogłaskałam go i ruszyłam w stronę jadalni. Przy stole brakowało tylko Zayn'a ale doszedł chwilę później. Powiedzieliśmy sobie tylko "smacznego" i zaczęliśmy jeść. Kolacja minęła w ciszy. Byłam zajęta jedzeniem i nie miałam zamiaru patrzeć na nich wszystkich tylko dlatego, że czułam jak ich spojrzenia wiercą we mnie dziury. Wszyscy zjedliśmy mniej więcej w tym samym czasie.
- Więc... - Zaczął Harry - Jak się czujesz, Grace? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Um, nawet okej. - Wydukałam ledwie słyszalnie.
- Może oglądniemy wszyscy jakiś film, co ty na to? - Zwrócił się do mnie Louis.
- N-no okej... - Dziwnie się czuję.
- Horror, komedia? - Zapytał Zayn
- Oh, co wy nagle tacy mili?! - To zaczęło się robić irytujące. Najpierw mnie uprowadzają, a teraz...
- Cóż, nic do ciebie nie mamy. - Powiedział po chwili ciszy Harry.
- Popierdolone to wszystko. - Stwierdziłam.
- Nie wyrażaj się. - Syknął Niall, który siedział obok mnie.
- To horror? - Tym razem odezwał się Louis
- Um, okej.
Wszyscy wstali i ruszyli do salonu. Zayn podszedł do szafki pod telewizorem i znalazł jakiś film. Włączył go po czym usiadł na kanapie obok Nialla, ten zaś siedział obok mnie, po mojej prawej stronie siedział Harry, a później Louis, który miał na kolanach łeb Haiko.
Ten pies jest cudowny!
Na początku filmu było dość nudno. Jednak szybko się akcja rozkręciła. W pewnym momencie tak się przestraszyłam, że wtuliłam się w blondynka. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego obojczyku. I w takiej pozycji minął mi cały film. Kilka razy wtulałam się mocniej w Niall'a gdy było coś naprawdę strasznego. Jak oni mogą oglądać ten film i nawet nie drgnąć? To chore! Gdy film się skończył byłam bliska snu.
- Wstawaj. - Wyszeptał mi do ucha Niall. Nawet nie drgnęłam. Było mi tak wygodnie... Chłopak jękną i wziął mnie na ręce niosąc do sypialni. Oplotłam ręce wokół jego szyi gdy zaczął wchodzić po schodach. Wszedł do pokoju zatrzaskując drzwi stopą. Położył mnie delikatnie na materacu.
Alarm! On znowu będzie z tobą spał! Halo!
- Powinnaś się przebrać. - Powiedział cicho.
- Niee... - Jedynie to byłam w stanie powiedzieć. Jestem taka zmęczona.
- Albo ty albo ja to zrobię. - Otworzyłam oczy gdy te słowa do mnie dotarły. - Więc jak? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Oj już dobra... - Jęknęłam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i luźną bluzkę na ramiączkach. - Wyjdź. - Powiedziałam do chłopaka
- Co?
- Wyjdź, chce się przebrać.
- Nie możesz iść do łazienki?
- Nie chce mi się.
- Okej. - Westchną i podszedł do drzwi. - Masz dwie minuty. - Dodał i wyszedł. Przebrałam się myśląc o tym, co zrobić, żeby nie skończyć w łóżku razem z nim. Chwilę później chłopak wrócił w samych bokserkach.
- Zamierzasz tu spać? - Spytałam tak szybko, jak zamknął drzwi.
- Tak.
- Ze mną?
- A nie chciałabyś? - Poruszył brwiami i podszedł bliżej.
- Um, j-ja - Zaczęłam się jąkać bo chłopak był naprawdę blisko.
- No weź mała... - Dzieliły nas milimetry. - Chyba mi nie odmówisz... - Szepnął mi do ucha podgryzając lekko jego płatek. Zadrżałam. - Spokojnie... - Jego ręce spadły na moje biodra przysuwając mnie bliżej. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Dziwne uczucie budowało się w dole mojego brzucha.
Dlaczego to ci się podoba?!
Jęknęłam cicho gdy chłopak znalazł mój czuły punkt. Poczułam jak się uśmiechnął. Zaraz po tym zrobił mi w tym miejscu malinkę, a przez moje ciało przeszły dreszcze. To co ze mną robił podobało mi się, a tak być nie powinno. Położyłam dłonie na jego klatce chcąc go odepchnąć. Jednak on ani drgnął.
- No weź mała. Wiem, że tego chcesz. - Zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej i niżej... Do moich piersi. Jego dłonie spadły na moje pośladki i lekko je ścisnęły, przez co kolejny jęk wydobył się z moich ust. - Właśnie tak. - Szepnął chłopak w moją skórę. Jego usta były coraz bliżej moich piersi.
- Niall nie... - Powiedziałam drżącym głosem. - Proszę cię...- Chłopak nie przestawał. - Kurwa błagam! - Powiedziałam już nieco głośniej. Niall automatycznie wyprostował się patrząc mi prosto w oczy.
- Nie wyrażaj się. - Syknął.
- Nie rób mi tego... - Wyszeptałam. Jego dłonie spoczęły na mojej talli.
- Nie chcesz? - Zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Boje się. - Powiedziałam ledwie słyszalnie.
- Czego? - Przyglądał mi się czekając na odpowiedź. - Grace... - Powiedział spokojnie.
- Ja... J-ja zostałam... - Spuściłam głowę i zamilkłam.
- Zostałaś co? - On musi być taki uparty? - Powiedz mi, proszę. - Wyszeptał powoli do mojego ucha.
- ...zgwałcona. - Dokończyłam i poczułam, jak chłopak napina wszystkie mięśnie.
- Co? Kiedy? Kto? - Nie odpowiedziałam. - Spójrz na mnie. - Uniosłam pomału głowę. W jego oczach widziałam złość, pożądanie i współczucie. Czy to możliwe, że te trzy uczucia pojawiają się w tym samym momencie... Niall chciał coś powiedzieć, ale pocałowałam go. Zawiesiłam ręce na jego szyi pogłębiając pocałunek. Nie wiem co ja robię. Po prostu całując go czuje się tak dobrze. To mnie uspokaja. Gdy w końcu się od niego oderwałam chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- To było rok temu. - Zaczęłam siadając na łóżku. - Poszłam z Jack'iem na imprezę. On upił się... Nie panował nad sobą... I zrobił to. Błagałam ale nic do niego nie docierało. Później przepraszał tłumacząc, że nie wiedział co robi. Wybaczyłam mu. Kochałam go. Jednak od tamtej pory wszystko się zmieniło. Częściej wychodził i wracał pijany. Wykorzystywał mnie i bił. Byłam ślepa. Wybaczałam, bo kochałam. Za każdym razem obiecywał, że już tego nie zrobi. Nigdy nie dotrzymywał obietnicy. - Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - Dlatego się boję. Boję się, że zrobisz to samo. Że wykorzystasz mnie i będzie bolało. - Chłopak usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Nie zrobię nic bez twojej zgody. - Wyszeptał. Wtuliłam się w niego. Z niewyjaśnionych powodów ufałam mu.

**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
Hej! Jak myślicie, co będzie dalej? Następny rozdział ukaże się do trzech dni. <3 

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 4. Wyjdź stąd.

 "W oczach znów rozpacz, ratować nie można..."

Nasze języki toczyły walkę. Chłopak chciał dominować ale nie pozwalałam mu na to. Wplotłam ręce w jego włosy na co mruknął. Mocniej naparłam na niego biodrami pogłębiając pocałunek. Niall gładził moje biodra okrężnymi ruchami. Gdy przeniósł dłonie pod moją koszulkę odsunęłam się.
- Powiesz, czy mam cię tu takiego zostawić? - Szepnęłam mu do ucha przygryzając jego płatek.
- Nie mogę. - Odpowiedział. Zwinnie wstałam patrząc na niego z góry.
-W takim razie... -Odwróciłam się i szłam w stronę drzwi. Gdy łapałam za klamkę chłopak chwycił mnie w talii i odwrócił tak, że zdążyłam się z jego torsem.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Powiedział z poważną miną. Skinęłam głową. Usiedliśmy na łóżku. - No więc... - Westchnął głęboko. - Jack handlował. Brał towar od nas, sprawdzał i sprzedawał dalej za większe lub mniejsze pieniądze, zależy jak sam ocenił. My braliśmy zawsze tyle samo. I od dłuższego czasu przestał nam płacić. Narobił sobie dużych długów...
- Czym handlujecie?
- Żywym towarem... - Chłopak spuścił głowę
- Czyli?
- No... Kobietami...
- Co?!
- To co słyszałaś.
- Wyjdź stąd. - Byłam w szoku. Ja z nim byłam 2 lata a on robił takie rzeczy? Nie dziwię się, że Niall nie chciał mi powiedzieć... Chciałam aby wyszedł, chcę zostać sama.
- Ale...
- Wyjdź, proszę. -Powiedziałam łamiącym się głosem. Blondynek wstał, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Dlaczego on cię pocałował?
Nie ważne... Byłam załamana. Zwinęłam się w kulkę i płakałam. Co ja mam teraz zrobić? W co ja się wpakowałam...

*Niall*
- Wyjdź, proszę... - Powiedziała łamiącym się głosem. Postanowiłem zostawić ją na chwilę samą. Wychodząc pocałowałem ją w policzek. Dlaczego? Nie wiem. Tak po prostu. Widziałem, że była w szoku. Nie dziwię się jej. Najpierw dowiaduje się, że chłopak ja zdradził, później zostaje porwana, poznaje okrutną prawdę o interesach Jack'a... Cóż, miło nie ma. Zszedłem na dół. Tam znalazłem Zayn'a bawiącego się z Haiko. Ale ten pies jest wielki...
- Wychodzę. - Krzyknąłem powiadamiając chłopaków. Wsiadłem do auta i pojechałem do miasta. Po co? Po prezent dla Grace. To nie jej wina, że jej chłopak jest totalnym skurwielem. I to przez niego tu trafiła więc...



**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
Rozdział taki, a nie inny bo mam ferie i obecnie jestem nad morzem i nie mam laptopa. Piszę z telefonu, a nie jest to zbyt wygodne. Mam nadzieję, że rozumiecie. Ale spokojnie... Wynagrodzę wam to w kolejnych rozdziałach ;) 


czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 3. Nie mogę Ci powiedzieć.

 "Hey, sexy boy, set me free
Don’t be so shy, play with me
My dirty boy, can’t you see
That you belong next to me"

 - Niall?
- Słucham?
- Co miałeś na myśli mówiąc "Nic Ci się nie stanie jak będziesz grzeczna"?
- To nie jest odpowiedni moment. - Powiedział, skupiając się na drodze.
- Ale...
- Nie. - Chłopak powiedział poważnie, na chwilę odrywając wzrok z jezdni by spojrzeć na mnie złowrogim spojrzeniem.  Postanowiłam więc się zamknąć i obmyślałam plan jak wyciągnąć z niego oczekiwane informacje.

Ty debilko! Jak możesz myśleć o takich rzeczach! To nieetyczne!

Moja podświadomość nie ma o niczym pojęcia... Mój plan jest idealny. A przynajmniej tak mi się zdaje. Nim się zorientowałam chłopak wysiadł i obiegł pojazd. Otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść. Szedł za mną jakby bał się, że im ucieknę. I tak nie wiem gdzie jestem, więc...
- Chłopaki! Przynieście torby z auta! - Krzyknął Niall zaraz po wejściu do rezydencji. Harry i Louis zrobili to co kazał. Ja udałam się do jadalni, gdzie chwilę później blondynek rozłożył nasze zamówienie.
- Co ty nakupowałaś?! - Usłyszałam Louis'a gdy wszedł z powrotem do rezydencji. No może i trochę tego kupiłam, ale przecież Niall powiedział "Bierz co chcesz". A ja chciałam wszystko...
***
Po zjedzeniu obiadu udałam się do sypialni gdzie ujrzałam stertę toreb. Zaraz za mną przyszedł blondynek.
- Ta część szafy jest twoja. - Powiedział wskazując na lewą stronę szafy. - Chociaż nie jestem pewien czy wszystko pomieścisz...
- Jakoś sobie poradzę. - Odpowiedziałam i wzięłam się za rozpakowywanie. Jakieś 20 minut później padłam zmęczona na łóżko.
- Grace! My wychodzimy! Zajmij się Haiko! - Krzyknął Niall
- Dobra! - Odpowiedziałam i usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Z powrotem położyłam się wygodnie.

Em, Grace? Kto to Haiko? 

- No właśnie... - Po cichu zeszłam na dół. Uważnie się rozglądałam gdy nagle w salonie, na kanapie, znalazłam wielkiego, 50kg psa. Leniwie stoczył się na podłogę i podszedł do mnie. - Haiko? - Pies bardziej się mną zaciekawił. - No to ekstra! - Machnęłam rękami, a pies bacznie mi się przyglądał. Postanowiłam przeczytać co piszę na jego adresówce; "Haiko, Kuvasz, 2 lata". Cóż, młody psiak. Nie wiedziałam co z nim zrobić. Postanowiłam więc wyjść na ogród. Głównie dlatego, że byłam bardzo ciekawa jak tam jest.
To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Wielki ogród, ogromny basen, boisko do koszykówki... Raj. Haiko przybiegł do mnie z pluszową kaczką w zębach. Zaczęliśmy się bawić, szarpać. Na koniec padłam zmęczona na trawie, a ten olbrzym obok... Wróciliśmy do środka. Nalałam sobie soku, a psu wody. Siedziałam w salonie głaszcząc miękkie futro Haiko. Około godziny 17 chłopcy wrócili do domu. Ani ja, ani on nie mieliśmy najmniejszej ochoty aby ich witać machając ogonem więc nawet nie raczyliśmy podnieść swoich tyłków.
- Grace! Haiko! - Usłyszałam głos Niall'a. Chwile później już był w salonie. - Tu jesteście. - Powiedział i usiadł obok. - Jak ci się podoba? - Wskazał na psa.
- Chyba mnie lubi. - Odpowiedziałam rozbawiona. - Chodź na górę. - Złapałam chłopaka za nadgarstek i prowadziłam do sypialni. Gdy już się w niej znaleźliśmy usiadłam na kanapie. On zrobił to samo uważnie im się przyglądając. - Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, które zadałam ci w aucie.
- To nie ważne.
- Dla mnie tak!
- Dla mnie nie. - Już chciał wstawać, ale ja postanowiłam zrealizować swój plan. Przybliżyłam się do chłopaka i musnęłam jego szyję swoimi ustami. Składałam pocałunki od obojczyka aż do kącika ust. Gdy już byłam blisko zatrzymałam się. Chłopak mruknął w niezadowoleniu i posadził sobie mnie okrakiem na kolanach. Nie protestowałam, gdyż byłą to część mojego niecnego planu. Teraz to on zaczął pieścić moją szyję. Wplotłam ręce w jego włosy, na co się uśmiechną. Jego dłonie powędrowały na moje uda gładząc je. Gdy chciał pocałować mnie w usta odsunęłam się.
- Coś za coś. - Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem. Niall najwyraźniej zrozumiał o co mi chodzi. Jednak nadal był nieugięty. Wtedy zaczęłam pomału schodzić z jego kolan. W pewnym momencie złapał mnie i ponownie na nich posadził.
- Co chcesz wiedzieć? - Powiedział zrezygnowany, ale jednocześnie podniecony.
- Dlaczego mnie porwaliście? - Chłopak głęboko westchnął...
- Jack prowadził z nami interesy. Od pewnego czasu on tylko brał, robiąc sobie u nas duży dług. Nie chciał go spłacić więc postanowiliśmy wziąć... Zakładnika.
- I to ja?
- Tak. Ciągle z tobą przebywał i w ogóle. Byłaś i raczej dalej jesteś dla niego ważna. Sądziliśmy, że jak cię uprowadzimy to zmięknie i spłaci długi. To wszystko co możesz wiedzieć.
- Jakie interesy? - Moja ciekawość nie zna granic.
- Nie mogę ci powiedzieć.
- A ja sądzę, że możesz...- Przybliżyłam się do niego i pocałowałam...

**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ


środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 2. Kim jesteś?

"Cokolwiek myślisz o mnie tak dniami i nocami
Tak gdy zamykam oczy widzę cie pod powiekami"

- Co?! - Krzyknęłam chłopakowi prosto w twarz. Jakie niebezpieczeństwo? O co chodzi?
- Tylko spokojnie.
- Spokojnie?! Jak ty to sobie wyobrażasz?! - Moją twarz ponownie zmoczyły łzy. Niall usiadł bliżej i przyciągną mnie do siebie.
- Nie płacz księżniczko. - Mówił spokojnie - Nic Ci się nie stanie. - Czy na pewno mogę mu zaufać?

Nie ufaj mu debilko! On Cię porwał! Nie pamiętasz?

- Kim jesteś?
- Co? - Blondynek spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Kim jesteś? Co ze mną zrobisz? Po co mnie porwaliście?
- Jestem Niall, co już wiesz. - Uśmiechną się serdecznie. - Ja i chłopaki nic ci nie zrobimy... - Powiedział. - Jeśli będziesz grzeczna. - Dodał po chwili. Już chciałam coś powiedzieć, ale nagle telefon Niall'a zaczął dzwonić. Odebrał.

- No co jest?
...
- Okej
...
- Jasne
...
- Kiedy?
...
- Będziemy.

Rozłączył się i wstał. Dokładnie mi się przyjrzał.
- Tak to nie pojedziesz...- Powiedział kręcąc głową.
- Gdzie? - Jest ok. trzeciej w nocy. Jestem wykończona. Co on ode mnie chce? Ugh...
- Zobaczysz. - Podszedł i otworzył drzwi. - No chodź! - Nie miałam ochoty i siły się sprzeczać. Po za tym z chęcią pozwiedzam tą... Rezydencję!
***
Szliśmy długim korytarzem. Po lewej stronie mijałam co chwilę kolejne drzwi. Sypialnia, w której wcześniej byłam, znajdowała się mniej więcej na końcu. Na korytarzu dominowała biel. Białe ściany, a na nich co chwilę nowy obraz. Co przedstawiały? Abstrakcje. Cóż, osoba, która to urządzała, miała gust, nie powiem... Po prawej ciągnęła się metalowa barierka. Zanim doszłam do schodów to już się zmęczyłam... No właśnie, schody. Białe, kamienne stopnie. Na ścianie po lewej stronie również wisiały obrazy, a po prawej nadal ciągnęła się barierka. Schodziłam patrząc pod nogi. Nagle w coś weszłam. A raczej w kogoś. Uniosłam głowę i zobaczyłam Zayn'a.
- Um, sorry...
- Nic się nie stało. - Uśmiechną się promiennie. Co oni nagle tacy mili?!
- Chodź. - Niall pociągną mnie za nadgarstek. Rozejrzałam się tylko szybko po pomieszczeniu. Od schodów na lewo były kolejne drzwi. Zapewne jakiś pokój. Na kolejnej ścianie lustro i szafka, a obok wieszaki. Następnie lekka wnęka, a w niej duże, ba! Wielkie, brązowe drzwi. Na kolejnej ścianie kolejne drzwi. No ile ich tu jest? Te były jednak mniejsze niż reszta. Dalej było wejście do kuchni, również duże. Z kuchni zobaczyłam przejście do jadalni. Na ostatniej już ścianie nie było drzwi. Było tylko przejście do wielkiego salonu. Wszystko nadal było białe z lekkimi czarnymi akcentami, np. meble, drzwi, doniczki kwiatków. Salon zaś był czarny z białymi akcentami. Po prawej stronie od wejścia kominek. Na następnej ścianie wielka, skórzana, biała kanapa i fotel do kompletu. Przed nimi szklany stolik. Pod spodem biały, puszysty dywan. Na czarnych ścianach obrazy w białych ramkach. Na przeciwko wejścia wielka plazma powieszona na ścianie, a pod nią mała szafka. Salon jest połączony z jadalnią. Chłopak zaprowadził mnie na kanapę. Usiadłam między nim, a Harrym. Wszyscy zmierzyli mnie wzrokiem.
- No co? - Postanowiłam przerwa niezręczną ciszę.
- Dobra chłopaki, ustalamy plan dnia. Mamy dużo do zrobienia! - Powiedział Louis.
- No to pierwsze co trzeba zabrać tą oto osobę - Harry wskazał na mnie - na jakieś zakupy. Niall ty to zrobisz. - Później gadali o tym, że muszą jechać do jakiegoś biura, coś pozałatwiać i wgl. Jakoś mało mnie to obchodziło. Usiadłam wygodniej, choć nie wiem czy to możliwe, i oparłam głowę o ramię blondynka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Obudziła mnie ulewa i straszny wiatr. Otworzyłam leniwie oczy.

Co jest kur...

Leżałam wtulona w kogoś. Spojrzałam w górę i zobaczyłam blondynka. On był... W samych bokserkach.

Zajebiście!

Spaliśmy w tej samej sypialni, w której wcześniej leżałam. Chciałam wstać i jak najszybciej wyjaśnić całą tą sytuację. No bo... Dlaczego ja z nim śpię?! Jednak gdy uświadomiłam sobie, że na dworze jest tak zimno to bez namysłu mocniej wtuliłam się w Niall'a i poszłam dalej spać. Było tak przyjemnie...

*Niall*
Obudziłem się ok. 7:30. Na dworze za pięknie nie było. Grace nadal słodko spała wtulona we mnie. Eh, dlaczego to on musi cierpieć przez tego sukinsyna? Nie będę jej bardziej dobijał opowieściami co ten jej chłoptaś nawyrabiał. Wydaje mi się, że fakt, iż przeleciał jej przyjaciółkę jest wystarczająco dołujący. O 9 mamy jechać na zakupy. Jak mi się nie chce! Chłopaki będą pewnie spać do 10... A ja? Ja będę musiał latać po sklepach. Już to sobie wyobrażam.
Leżałem jeszcze ok. 10 minut po czym postanowiłem wstać i obudzić dziewczynę. Leniwie wypełzłem spod kołdry. Udałem się do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic i się przebrałem. Po powrocie do pokoju podszedłem do łóżka i lekko szturchnąłem Grace.

*Grace*

- Mała. Wstajemy... Czyjaś wielka dłoń gładziła moje włosy.
- Jeszcze pięć minut... - Mruknęłam i wtulając się w kołdrę chciałam kontynuować sen. Jednak chwilę potem moje ciało przeszły ciarki spowodowane zimnym powietrzem jakie panowało w pokoju...
- Wstawaj, jedziemy na zakupy. - Powiedział Niall. Niechętnie otworzyłam oczy i zauważyłam, że pierzyna leży na końcu pokoju, zaraz pod oknem. Podniosłam się na łokciach i usiadłam na łóżku. Z wielkim poirytowaniem spojrzałam na blondyna. Ten stał i bacznie mi się przyglądał. - Za godzinę masz być gotowa. - Powiedział i wyszedł. Ugh, jak ja nienawidzę takich pobudek. Z wielkim trudem stanęłam na nogi. Podeszłam do lustra przeglądając się w nim. Makijaż wygląda strasznie, bluzka pogięta, włosy każdy w inna stronę. No tak nie pojadę. Podeszłam do szafy i już po chwili wertowałam koszulki blondyna. Wzięłam jedną z tych większych i udałam się w poszukiwaniu łazienki. Po wyjściu na korytarz weszłam w pierwsze drzwi po lewej. I bingo! Jest łazienka. Pierwsze co zauważyłam to ogromna wanna. Była też umywalka, a nad nią wielkie lustro. Jedna podłużna szafka, w której jak się później okazało były ręczniki. Była też kabina prysznicowa. Wszystko było zabudowane. Białe płytki były prawie wszędzie. Na wieszakach wisiały czerwone ręczniki, na umywalce stał czerwony pojemniczek z mydłem. Na podłodze czerwone, puszyste dywany.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po jakiś 15 minutach wyszłam otulona w ręcznik. Przeszukałam szafki i znalazłam suszarkę do włosów. Całe szczęście. Suszenie zajęło mi jakieś 20 minut. Później ponownie założyłam bieliznę, czarne leginsy i białą koszulkę blondynka z napisem "5SOS". Mokry ręcznik położyłam na grzejniku i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się na dół, Niall czekał w kuchni.
- Czy ty masz...
- Tak, twoją koszulkę.
- Ładnie ci w niej. - Ne jego twarzy zagościł chytry uśmieszek. Na stole w jadalni czekało na mnie śniadanie. Szybko zjadłam przygotowane kanapki. - Gotowa?! - Krzyknął chłopak.
- Tak, już idę! - Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Ubrałam buty i czarną skórzaną kurtkę. Wyszliśmy, a pod domem czekał na nas...

O fuck!

...czarny Bentley! Niall jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi. Cóż, w środku wyglądał równie zajebiście. Cała podróż minęła w ciszy. Było słychać tylko cichą melodię wydobywającą się z radia. Pół godziny później zaparkowaliśmy pod wielka galerią.
- No to ten... Bierz co chcesz. - Powiedział blondyn drapiąc się po karku. Okej, mi nie trzeba dwa razy powtarzać. Pierwszy sklep, drugi, trzeci i kolejne... I tak minęły trzy godziny. Wyszliśmy obładowani, a właściwie Niall obładowany w torby. - Co ty kupiłaś?! - Powiedział zdziwiony chłopak gdy załadował to wszystko do auta.
- Niiic...
- Taa, jasne.
***
- Wysiadaj.
- Co?
- Idziemy coś zjeść.
- Nie możemy wziąć na wynos? Nogi mnie bolą. - Jęczałam z miną zbitego szczeniaka.
- Eh, no dobra. - Podjechał do okienka i złożył zamówienie. Po chwili je odebraliśmy i ruszyliśmy w stronę rezydencji.
***
- Niall?
- Słucham?
- Co miałeś na myśli mówiąc "Nic Ci się nie stanie jak będziesz grzeczna"?


poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 1. Nie proszę o szczegóły.

"Każdy z nas tego przecież chce,
zatrzymać się by być szczęśliwym,
mija czas, przemija dzień,
ja tego chcę - żyć nie na niby."

Cholerny ból głowy, ciemność... Słyszałam tylko dźwięk silnika.
- Kurwa. - Syknęłam gdy doszło do mnie to, że chyba nie siedzę już na ławce w parku.
- O, nasza śpiąca królewna wstała. - Zajebiście. W co ja się wpakowałam.... Tylko spokojnie, bez nerwów. Jakoś z tego wyjdziesz.

Pojebało Cię? Nie wiesz gdzie jesteś i jeszcze kręci Ci się w głowie. Nawet jakbyś chciała to nie uciekniesz!

Nie ma to jak pozytywna podświadomość...
- Wstajemy... - Ponownie usłyszałam męski głos, ale nie ten sam. Tamten był zachrypnięty z nutką Irlandzkiego akcentu. Ten był inny. Niepewnie otworzyłam oczy. Nie było to zbyt łatwe. No więc siedzę w aucie z trzema... A nie, chwila. Czterema facetami. Przyjaźni to oni chyba nie są. - No ile można czekać, śpisz już dobre dwie godziny...
- G-gdzie ja jes...
- Cii... - Przerwał mi blondyn, który siedział obok mnie. To do niego należał ten Irlandzki akcent...- Najpierw my zadami Ci kilka pytań.

Nieźle się wpakowałaś. Ciekawe co teraz zrobisz!

- Nic wam nie powiem. - Nie potrafię trzymać języka za zębami i nie jest to moja najlepsza cecha. Pewnie lepiej by było jakbym się nie odzywała.
- A to niby dlaczego? - Blondynek widocznie bardzo chciał się czegoś dowiedzieć... Tak łatwo mu nie pójdzie.
- Um, bo mnie porwaliście, związaliście i was nie znam? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. To najlepsze wyjście z sytuacji. Wiem, że jestem zbyt pewna siebie jak na chwilę obecną, ale jestem wkurwiona bo te jebane kajdanki ocierają mi nadgarstki!
- To nie porwanie, bardziej uprowadzenie - Odpowiedział chłopak naprzeciwko mnie z burzą loków na głowie. - I nie związaliśmy, tylko zakuliśmy w kajdanki. - Ponownie się odezwał z chytrym uśmieszkiem.
- Nadal was nie znam. - No bo taka prawda!
- My ciebie też nie. - Zauważył blondyn. No i co z tego? To ja jestem bezbronna więc może chociaż na jedno pytanie mi odpowiecie!
- Z chęcią was poznam. - Wielki uśmiech wymalował się na mojej twarzy. - Jak się nazywacie? - Wymienili się spojrzeniami. Takiej pewnej siebie dziewczyny chyba się nie spodziewali. - Noo... - Ciągnęłam dalej.
- Ja jestem Harry - chłopak z burzą loków odezwał się pierwszy. - To jest Zayn - wskazał na osobnika siedzącego obok niego.
- A ja jestem Niall - No i znamy już imię blondynka.

Nadal będę na niego mówiła "blondynek"

- A ten tam? - Wskazałam na chłopaka za kierownicą.
- Jestem Louis! - Przedstawił się nie odrywając wzroku od drogi.
- Teraz twoja kolej księżniczko - Niall zwrócił się do mnie.
- Jestem Grace.
- Wiek?
- Nie powiem.
- Dlaczego?
- Ja poznałam wasze imiona, wy poznaliście moje. Coś za coś.
- Mamy ci podać swój wiek? - Blondynek zapytał rozbawiony
- Nie, to mi nie jest potrzebne.
- Więc co chcesz w zamian za kilka informacji? - Łatwo poszło. Chyba nie będzie z nimi tak źle jak myślałam. Po chwili namysłu podsunęłam mu pod nos związane ręce. - Aaa, o to chodzi... Nie. - Co? Ty debilu ściągaj te kajdanki!
- Nie, ponieważ...?
- Nie bo nie.
- Kreatywne. - Przewróciłam oczami
- Dziękuję - Odpowiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Nie powiem wam nic jeśli nie uwolnicie mi rąk.
- Wiek. - Ciszę przerwał nikt inny jak Niall. Nie odpowiedziałam. - Ile masz lat? - Nadal milczałam. - Grace do jasnej cholery odpowiedz!
- Spierdalaj! - Syknęłam i odwróciłam głowę
- Nie wyrażaj się. - Wycedził przez zęby.
- Nie rozkazuj mi!
- To bądź grzeczną dziewczynką i odpowiedz!
- Haha! W snach. - Chłopak złapał mój podbródek i odwrócił w swoją stronę. Tak na marginesie to miał śliczne oczy.
- Pytam ostatni raz. Ile. Masz. Lat.? - Każde słowo wyraźnie podkreślał. I tak nie uzyska odpowiedzi. Po chwili ciszy widziałam, że się nieźle wkurwił. Już chciał coś powiedzieć, ale samochód się zatrzymał. Wszyscy wysiedli zostawiając mnie samą. Nie miałam zamiaru wysiadać. Po pierwsze, jak? Miałam kajdanki również na nogach. Po drugie, po co? Ja chcę do domu! Nagle drzwi otworzyły się. Zobaczyłam Niall'a, który bez słowa wziął mnie na ręce, niczym pannę młodą i wyciągną z pojazdu. Zaczęłam się szarpać, ale przez to jeszcze mocniej zacisną ręce. Wiedziałam, że to nic nie da więc postanowiłam wykorzystać okazję i odpocząć. Złapał lewą ręką dekolt w jego koszulce i tuląc się, niczym małe dziecko, zamknęłam oczy.

On cię porywa, a ty się do niego tulisz?! Miałam rację, jesteś pojebana.

- Księżniczko. - Poczułam ciepłą dłoń na swoim policzku. Od razu otworzyłam oczy zdając sobie sprawę, że leżę na czymś miękkim. Łóżko. Puściłam jego koszulkę, którą wyraźnie pogięłam. Stał nachylony nade mną. - Odpowiesz? - Uniósł jedną brew. Odwróciłam się na drugi bok kiwając przecząco głową. Wyszedł. Tak po prostu. Wstał i wyszedł. Opuścił pomieszczenie. Zniknął za drzwiami. Rozejrzałam się po pokoju, aby sprawdzić, czy aby na pewno jestem sama. Leżałam w dużej sypialni. Ściany jak i sufit były czarne. Przebiegały przez nie dwa czerwone pasy. Na środku stało łóżko, na którym się właśnie znajdowałam. Czerwona pościel i czarne, małe poduszeczki, a po bokach dwie szafeczki nocne. Po prawej stronie wielka, czarna, skórzana kanapa z czerwonymi poduszkami, dwa fotele do kompletu i mały, prostokątny, szklany stolik. Po lewej wielkie okno, a przy nim po obu stronach ciężkie, czerwone (to raczej oczywiste) zasłony. Na ścianie, o którą opierało się łóżko znajdowała się też wielka szafa wnękowa, a na przeciwko lustro. Na podłodze położone były dość ciemne panele. Pomieszczenie oświetlały światełka led przyczepione na całym suficie. Muszę przyznać, że przytulnie tu.

***

Leżałam wpatrując się w drzewa za oknem. Nie wiem ile czasu minęło. Niall'a, jak i reszty, nie ma. Zapomnieli o mnie? Halo! Nie wiem czy chcę być sama. W sumie to nie takie złe, tylko... Nadal jestem związana, a to mi się nie podoba. Nagle drzwi się otworzyły. Instynktownie spojrzałam w ich stronę i ujrzałam blondynka. Usiadł obok i jednym zwinnym ruchem posadził sobie mnie na kolanach. Z kieszeni w spodniach wyciągnął kluczyk i uwolnił moje ręce. Przez chwilę rozmasowywałam nadgarstki, a on wszystkiemu bacznie się przeglądał.
- A nogi? - Spytałam po chwili
- Na to sobie musisz zasłużyć - Chytry uśmieszek wkradł się na jego twarz. Wywróciłam oczami.
- Co chcesz wiedzieć?
- Wiek?
- 19
- Co robiłaś w parku o 23?
- Siedziałam.
- Dlaczego płakałaś?
- Bo lubię.
- Nie wydaje mi się...
- Nie chcę o tym teraz gadać.
- Nie proszę o szczegóły.
- Ujmę to tak: najlepsza przyjaciółka, chłopak, sex... - Do moich oczu natychmiast napłynęły łzy. Starałam się je odgonić, ale na marne. Już po chwili moje policzki były całe mokre. Schowałam twarz w dłoniach.
- Nie płacz... - Powiedział troskliwym tonem. Troskliwym? Najpierw mnie porywa, a teraz jest troskliwy?

To jednak on jest pojebany.

Mocniej się w niego wtuliłam. Nie ważne kim on był. Potrzebowałam tego. Z Jack'iem byłam dobre dwa lata, a on tak po prostu wlazł do łóżka mojej najlepszej przyjaciółce. Tak robi kochający chłopak? Nie wydaje mi się. - No już. Spokojnie...

***

Jakieś dobre 10 minut płakałam, mocząc koszulkę blondyna. Gdy się w końcu uspokoiłam uniosłam głowę. On nadal się we mnie wpatrywał. Po chwili ciszy rozpiął kajdanki na moich nogach.
- Jesteś głodna? - Pokręciłam przecząco głową. - A chcesz coś innego?
- Coś na ból głowy...
- Zaraz wracam - Położył mnie z powrotem na tym jakże wygodnym łóżku i ponownie znikną za drzwiami. Za jakieś 5 minut wrócił ze szklanką wody i tabletką. - Proszę.
- Dzięki - Od razu połknęłam lek. Wykrzywiłam się na wskutek gorzkiego smaku. - Niall?
- Tak?
- Co ode mnie chcecie?
- Twój ee, chłopak, ściągnął na ciebie niebezpieczeństwo. 

BRAWO! A nie mówiłam, że wpakowałaś się w niezłe gówno!