niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 4. Wyjdź stąd.

 "W oczach znów rozpacz, ratować nie można..."

Nasze języki toczyły walkę. Chłopak chciał dominować ale nie pozwalałam mu na to. Wplotłam ręce w jego włosy na co mruknął. Mocniej naparłam na niego biodrami pogłębiając pocałunek. Niall gładził moje biodra okrężnymi ruchami. Gdy przeniósł dłonie pod moją koszulkę odsunęłam się.
- Powiesz, czy mam cię tu takiego zostawić? - Szepnęłam mu do ucha przygryzając jego płatek.
- Nie mogę. - Odpowiedział. Zwinnie wstałam patrząc na niego z góry.
-W takim razie... -Odwróciłam się i szłam w stronę drzwi. Gdy łapałam za klamkę chłopak chwycił mnie w talii i odwrócił tak, że zdążyłam się z jego torsem.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Powiedział z poważną miną. Skinęłam głową. Usiedliśmy na łóżku. - No więc... - Westchnął głęboko. - Jack handlował. Brał towar od nas, sprawdzał i sprzedawał dalej za większe lub mniejsze pieniądze, zależy jak sam ocenił. My braliśmy zawsze tyle samo. I od dłuższego czasu przestał nam płacić. Narobił sobie dużych długów...
- Czym handlujecie?
- Żywym towarem... - Chłopak spuścił głowę
- Czyli?
- No... Kobietami...
- Co?!
- To co słyszałaś.
- Wyjdź stąd. - Byłam w szoku. Ja z nim byłam 2 lata a on robił takie rzeczy? Nie dziwię się, że Niall nie chciał mi powiedzieć... Chciałam aby wyszedł, chcę zostać sama.
- Ale...
- Wyjdź, proszę. -Powiedziałam łamiącym się głosem. Blondynek wstał, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Dlaczego on cię pocałował?
Nie ważne... Byłam załamana. Zwinęłam się w kulkę i płakałam. Co ja mam teraz zrobić? W co ja się wpakowałam...

*Niall*
- Wyjdź, proszę... - Powiedziała łamiącym się głosem. Postanowiłem zostawić ją na chwilę samą. Wychodząc pocałowałem ją w policzek. Dlaczego? Nie wiem. Tak po prostu. Widziałem, że była w szoku. Nie dziwię się jej. Najpierw dowiaduje się, że chłopak ja zdradził, później zostaje porwana, poznaje okrutną prawdę o interesach Jack'a... Cóż, miło nie ma. Zszedłem na dół. Tam znalazłem Zayn'a bawiącego się z Haiko. Ale ten pies jest wielki...
- Wychodzę. - Krzyknąłem powiadamiając chłopaków. Wsiadłem do auta i pojechałem do miasta. Po co? Po prezent dla Grace. To nie jej wina, że jej chłopak jest totalnym skurwielem. I to przez niego tu trafiła więc...



**********
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
Rozdział taki, a nie inny bo mam ferie i obecnie jestem nad morzem i nie mam laptopa. Piszę z telefonu, a nie jest to zbyt wygodne. Mam nadzieję, że rozumiecie. Ale spokojnie... Wynagrodzę wam to w kolejnych rozdziałach ;) 


2 komentarze: